Czy rozważanie wzięcia kredytu w obecnej sytuacji ma w ogóle sens? Nasz rozmówca uważa, że tak, choć wyjaśnia jednocześnie, na co należy uważać. Z Kamilem Trzeciakiem, ekspertem kredytowym rozmawiamy m.in. o stawce WIBOR i możliwościach, jakie stoją przed kredytobiorcami.
— Premier Morawiecki zapowiedział, że od 1 stycznia 2023 może zniknąć stawka WIBOR, a zastąpić ją może stawka Polonia. To realna pomoc dla kredytobiorców?
— Każde rozwiązanie, które pomoże zachować więcej pieniędzy w portfelu, jest z jego punktu widzenia dobre. Część osób nie była dostatecznie dobrze poinformowana o możliwości wzrostu WIBOR-u. Spotykając się z klientami mówiłem im, że ten wskaźnik może wzrosnąć, ale klienci mentalnie przygotowani byli na wzrost o 1-2 proc. A przecież realny jest wzrost nawet o kilkanaście proc.
— Nie było tego w umowach?
— W załączniku do umów kredytowych jest tzw. „Informacja o ryzyku” i tam większości banków prezentowała symulację rat kredytowych przy wzroście stóp procentowych o 4 punkty proc. Klient mógł zrozumieć, że jest to najbardziej pesymistyczny scenariusz, a przecież to nieprawda.
— Ale to chyba nie umożliwia żadnych roszczeń wobec banków?
— Oczywiście to był tylko przykład, więc nie jest to podstawa do zerwania umowy kredytowej, ale wyliczenia przedstawiano dla poziomu teraźniejszego plus amplitudę wahań w przeciągu poprzednich 10 lat. A ona wynosiła około 1 punktu proc. Ocena ryzyka była więc niedoszacowana. Ówczesny poziom, nawet po dodaniu 4 punktów proc., już dawno został przekroczony, a w załącznikach przedstawiano to za najbardziej pesymistyczny scenariusz. Uważam, że kwestią czasu jest wykształcenie się przychylnej dla kredytobiorców linii orzecznictwa w sporach z bankami. Na wzór kredytów we frankach.
— A co z wakacjami kredytowymi?
— Trzeba pamiętać, że to nie jest „podarowanie rat”, tylko przesunięcie spłaty kilku z nich w czasie. Ten ruch działa na korzyść płynności budżetów domowych, ale i stabilizacji systemu bankowego. Jeśli klienci nie będą w stanie zachować płynności finansowej, to banki uruchomią proces windykacji, a tego raczej nie chcą, bo to nie oznacza zwrotu pełnych kwot. Dla mnie jest to jednak dublowanie przepisów, bo ustawa covidowa wprowadziła takie wakacje z opcją przesunięcia spłat na 3 miesiące.
— Dużo mówi się o funduszu wsparcia kredytobiorców. To nie jest wpadanie w spiralę zadłużenia?
— Oczywiście jest to spłacanie długu nowym długiem, dlatego należy traktować to rozwiązanie jako ostateczność. Skala wzrostu WIBOR-u dla niektórych jest olbrzymią niespodzianką i pewnie znajdzie się grupa osób, która będzie chciała skorzystać ze wszystkich możliwości – wakacji kredytowych, pożyczki z funduszu wsparcia kredytobiorców, itp.
— Kredyt mieszkaniowy staje się „przywilejem” dla nielicznych. Według szacunków zdolność kredytowa Polaków może spaść nawet o 70 procent. Banki coś z tym zrobią?
— Banki są beneficjentem sytuacji, bo ich przychody z tytułu odsetek już udzielonych kredytów będą niedługo dwu- lub trzykrotnie wyższe niż wcześniej. Nowych kredytów będzie i w zasadzie musi być mniej, bo po to podnosi się stopy procentowe. Chodzi o zmniejszenie popytu finansowanego kredytem i tym samym zahamowanie inflacji.
— Czy klienci przychodzą do Was po doradztwo w tych kwestiach?
— Po rozpoczęciu cyklu podwyżek przyjrzałem się sytuacji moich klientów kredytowych. Skontaktowałem się z nimi i uruchomiłem też kanał na YouTube, gdzie tłumaczę to, co się dzieje. Chcemy, żeby nasi klienci, ale też wszyscy, którzy śledzą nasze poczynania wiedzieli, na czym stoją. Zainteresowane osoby mogą łatwo odnaleźć kanał, wpisując w wyszukiwarce YouTube hasło „Kanał finansowy”.
— Warto teraz brać kredyt, czy lepiej poczekać?
— Wkrótce zacznie się najlepszy okres na branie kredytów. Banki widzą, że popyt spada, więc zaczęły obniżać marże. Już teraz w większości banków wynoszą poniżej 2 punktów proc. I w dalszym ciągu będą spadać. Pamiętam jeszcze czasy, gdy marże wynosiły 0,6 proc. Jest więc przestrzeń do obniżki. Pamiętajmy, że marża jest wpisana do umowy na stałe, więc się nie zmieni – w przeciwieństwie do stóp procentowych, które powrócą niebawem do trendu spadkowego.
— Tylko kiedy będzie to „wkrótce”?
— To się już zaczęło. Myślę, że to potrwa ok. pół roku. Stopy procentowe będą utrzymywane na wysokim poziomie, dopóki inflacja będzie wysoka. Klient zostanie jednak z niską marżą. W jednym z filmów na moim kanale przedstawiłem też wizję, w której kredyty ze zmiennym oprocentowaniem będą ściągane z rynku. Tylko topowi klienci będą mogli takie dostać. Klient masowy dostanie kredyt droższy, ale stabilniejszy. Czeka nas sporo zmian.